13 marca br. rząd litewski podjął decyzję o przywróceniu Zakonowi Braci Mniejszych Konwentualnych (franciszkanów) prawa własności do pięciu budynków klasztornych przy ul. Pranciškonų 1 w Wilnie. W odzyskanych budynkach powstanie centrum kulturalno-duchowe. „Czeka nas duże wyzwanie – również w sensie remontowym. Przede wszystkim jednak chcemy realizować nasze projekty, bo nie chodzi o komercję, lecz o to, żeby klasztor żył życiem chrześcijańskim, duchowym, Bożym” – mówi o. Marek Dettlaff, gwardian klasztoru i rektor kościoła pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Wilnie.
Obecność franciszkanów w Wilnie sięga XIV wieku, a kościół pod wezwaniem Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny jest prawdopodobnie najstarszą świątynią w Wilnie. Posługa kapłańska franciszkanów na Litwie wiąże się z wieloma tragicznymi momentami, m.in. straceniem pierwszych braci w Wilnie, co upamiętniają krzyże na Górze Trzykrzyskiej.
Wiek XX, który boleśnie dotknął cały Kościół na Wschodzie, był dla wileńskich franciszkanów równie tragiczny. Po aneksji wschodnich ziem polskich przez Związek Radziecki franciszkanie zostali zmuszeni do opuszczenia Wilna. Jedynym franciszkaninem, który pozostał, był o. Kamil Wielemański. Samotnie walczył on o to, by kościół franciszkański pozostał otwarty. Pomimo jego starań w 1948 r. kościół zamknięto, a o. Kamila aresztowano i zesłano na 25 lat łagrów. Wrócił na Litwę, ale z zakazem pracy w Wilnie, osiadł więc w Miednikach. Po odzyskaniu przez Litwę niepodległości zabiegał u władz państwowych i kościelnych o odzyskanie klasztoru i kościoła franciszkańskiego. Doczekał przybycia na Litwę młodych franciszkanów z prowincji gdańskiej. W maju 1998 roku władze Litwy zwróciły i przekazały kościół o.o. franciszkanom, 15 sierpnia 1999 roku uroczyście poświęcił świątynię biskup Jonas Boruta, ówczesny biskup pomocniczy Archidiecezji Wileńskiej. Niecały rok później, 14 marca 1999 roku, o. Kamil zmarł. Miał wówczas 89 lat.
Kolejne 20 lat franciszkanie walczyli o odzyskanie zabudowań klasztornych. Po odzyskaniu przez Litwę niepodległości zostały one przejęte przez spółkę Pranciškonų rūmai (Pałac franciszkanów) podlegającą Litewskiemu Zrzeszeniu Stowarzyszeń Nauki i Techniki. Po wielu niezwykle uciążliwych perypetiach sądowych w lutym 2013 r. Sąd Najwyższy Litwy ogłosił, że budynki klasztorne muszą wrócić do państwa. W końcu października 2013 r. litewski rząd zamiast zwrócić je zakonowi franciszkanów, przekazał w gestię Funduszu Mienia Państwowego. Cztery kolejne lata franciszkanie czekali na ostateczną decyzję rządu.
13 marca 2017 r. rząd podjął decyzję w sprawie przywrócenia Zakonowi Braci Mniejszych Konwentualnych (franciszkanów) prawa własności do zabudowań klasztornych. Przez cały czas walki o odzyskanie własności franciszkanie byli celem ataków niektórych środowisk litewskich oraz mediów. W litewskich gazetach pojawiły się oszczercze artykuły o tym, że sześciu nieznających języka litewskiego zakonników chce przejąć klasztor, który był kolebką litewskości.
Kolejna seria ataków nastąpiła po 13 marca. Grupa litewskich działaczy wystosowała list otwarty do najwyższych władz państwa, żądając odwołania decyzji, która ich zdaniem jest „szyderstwem z państwowości i nauki Litwy”. Głos zabrał też patriarcha litewskich konserwatystów Vytautas Landsbergis, który oświadczył, że decyzją z 13 marca majątek należący do państwa litewskiego zamiast litewskiemu Kościołowi katolickiemu został przekazany Kościołowi polskiemu.
„Dwa lata temu przez pół roku regularnie mieliśmy takie ataki medialne. Było widać, że sprawa była nakręcana, sztucznie tworzona, faktycznie było to nawoływanie do nienawiści na tle narodowościowym. Za to jest odpowiedzialność karna. Zgłosiłem to do Prokuratury Generalnej. Kiedy prokuratura zajęła się badaniem, ataki ucichły. Zostało wytoczonych kilkanaście spraw przeciwko tym, którzy pisali w mediach komentarze. Zostały im wymierzone kary. Teraz aż tak ostrych komentarzy nie ma, ale są próby skłócenia społeczności, mieszkańców Wilna różnych narodowości” – powiedział Wilnotece o. Marek Dettlaff. Dodał jednak, że w ciągu ostatnich ponad 20 lat franciszkanie spotkali się też z dużą życzliwością osób różnych narodowości i wyznań: „Jestem wdzięczny ludziom i mogę im tylko dziękować za wsparcie. Pomagali i wspierali nas ludzie różnych narodowości, a nawet wyznań, między innymi Kościół prawosławny. W każdym sercu – niezależnie od narodowości i wyznawanej religii jest pragnienie dobra i sprawiedliwości”.
Klasztor franciszkański to duży budynek na wileńskiej starówce o powierzchni ponad 5 tys. metrów kwadratowych. Ma też duży dziedziniec. Ponad połowa budynku jest odnowiona, ale znaczna część nadal jest w ruinie – w czasach sowieckich budynki klasztorne pełniły rolę magazynów.
W funkcjonującej części działa około 35 różnych organizacji, instytucji i firm – większość wyraziła chęć pozostania w wynajmowanych pomieszczeniach, natomiast w pozostałej części klasztoru powstanie franciszkańskie centrum kulturalno-duchowe. Już jesienią franciszkanie zamierzają zamieszkać w klasztorze, przede wszystkim jednak będą prowadzili działalność rekolekcyjną, będą realizowali swoje projekty. „Chcemy, żeby klasztor był żywym miejscem działania Bożego” – mówi o. Marek.
Koszty odnowienia klasztoru są ogromne. O. Marek Dettlaff przyznaje, że franciszkanie nie mają funduszy na ten cel. Kiedy 23 lata temu przyjechał do Wilna, trudno było uwierzyć, że da się odzyskać i podźwignąć z ruiny kościół, a jednak to się udało. Udało się też zbudować wspólnotę wiernych: „Mam wielką ufność i wiarę, że Pan Bóg nadal będzie nam błogosławił”.