Trwający w Kościele Rok Miłosierdzia skłania do zastanowienia się przede wszystkim nad tajemnicą Miłosierdzia Bożego w naszym życiu, do skierowania „miłosiernego wzroku” w stronę bliźniego, ale też do odnajdywania historycznych śladów tych, którzy byli powiernikami Jezusa w krzewieniu kultu.
Już wkrótce Czarny Bór znajdzie się w centrum uwagi całej wileńskiej archidiecezji, gdyż zostanie tam konsekrowany kościół, którego patronem jest jeden z apostołów Bożego Miłosierdzia – bł. Michał Sopoćko. Stosunkowo niedawno w Kościele zaczęto mówić o Miłosierdziu Bożym, co całkiem nie oznacza, że go wcześniej nie było. Jak świat światem Bóg swoim Miłosierdziem obdarzał ludzi. Bł. ks. Sopoćko, badając spisane przez s. Faustynę objawienia, odczytywał je w tradycji biblijnej i nauczania Kościoła, podkreślał, że dzieło to nie jest nowe, tylko na nowo odkrywane. Podobnie dzieje się z ludźmi, którym Jezus zlecił dzieło krzewienia kultu. Dzisiaj każdy, kto cokolwiek słyszał o Bożym Miłosierdziu, obok św. Faustyny Kowalskiej i bł. Michała Sopoćki wymieni także św. Jana Pawła II, papieża-Polaka, który zawierzył świat Bożemu Miłosierdziu.
Można wręcz mówić o „mozaice kultu Bożego Miłosierdzia”, w której co pewien czas są odsłaniane coraz to inne elementy. Dowiadujemy się, że widzenia miała wileńska siostra ze Zgromadzenia Sióstr od Aniołów – śp. Helena Majewska. Pan Jezus powierzył jej wiele rzeczy, które potem zapisała w swoim dzienniczku powstającym w latach 1940-1943. Jej dzienniczek został wydany w 2014 roku pt. „Pisma siostry Heleny Majewskiej CSA”, a do wydania przygotował go ks. dr Michał Damazyn, który kilkakrotnie odwiedził Wilno i wygłosił prelekcje nt. pracy nad redakcją dzienniczka siostry Majewskiej.
– Swoją pracę doktorską pisałem o Instytucie Bożego Miłosierdzia. Jest to świecka wspólnota życia konsekrowanego. W materiałach, które badałem, kilkakrotnie pojawiła się wzmianka o s. Helenie Majewskiej. Nie były to informacje potrzebne do pracy doktorskiej, ale zrozumiałem, że jest to ciekawy temat i zacząłem drążyć. Zadzwoniłem do Zgromadzenia Sióstr od Aniołów. Powiedziano, że mają jej rękopis i można do niego zerknąć. Zacząłem go czytać, porównywać z innymi dokumentami. Szczególnie z tymi, które nie były publikowane, czy się zgadzają fakty, czy się ktoś nie myli. Zauważłem, że jest niejako brakującym ogniwem w historii początków kultu Bożego Miłosierdzia – dzieli się swoimi spostrzeżenia ks. dr Michał Damazyn.
W roku 1935 Faustyna umiera, jedynym który wie o wszystkim, jest ks. Sopoćko. Pracuje na wielu płaszczyznach, nie wszystko może powiedzieć, ponieważ m.in. wiąże go tajemnica spowiedzi. Sprawdza według książek i tradycji, czy jest coś o Bożym Miłosierdziu i jak ten kult rozwijał się wcześniej. Od 1936 roku głosi kazania, wydaje broszurki, doprowadza do wystawienia obrazu. Ale jest pewien kłopot – potrzeba zgromadzenia. Ks. Sopoćko pomny na słowa s. Faustyny czeka, aż Bóg przyprowadzi do niego osobę ze świata. W połowie 1940 roku zjawia się pewna kobieta, Jadwiga Osińska, która pomagała ks. Sopoćce przy opracowaniu kazań. Odczuwa potrzebę życia konsekrowanego, ale nie może zdecydować się na żaden zakon. Kapłan wysyła ją do Pryciun do s. Heleny Majewskiej, na formację i rozeznanie.
Objawienia dane s. Helenie Majewskiej są niejako przedłużeniem tych wizji, które otrzymała św. Faustyna Kowalska, nazywana dzisiaj sekretarką i apostołką Bożego Miłosierdzia. Widzenia, którymi Jezus obdarzył s. Helenę, ujawniają tę samą tajemnicę i wezwanie do głoszenia Miłosierdzia Bożego, co i u św. Faustyny. Były one swoistymi wskazówkami dla ks. Michała Sopoćki, dzisiaj już błogosławionego, w przekazywaniu światu orędzia Jezusa Miłosiernego. I chociaż mają one charakter prywatny i nie zobowiązują nas do wiary, jednak mogą być wskazówką na obecne czasy. Tak je odczytał ks. Michał Sopoćko, który stał się powiernikiem s. Heleny Majewskiej. To z jego zachęty zakonnica spisywała swoje mistyczne przeżycia. Czasami to były widzenia, a czasami słyszała tylko głos Pana Jezusa.
„Uzupełnienie wizji św. Faustyny”
S. Helena, na życzenie Jezusa, prowadzi dziennik. Są tam prośby, najczęściej skierowane do księdza Sopoćki, np. o poprawienie kazania, nie kłócenie się z kimś, domalowanie czegoś na obrazie. Z tych pism dowiadujemy się, dlaczego ks. Michał Sopoćko w pewnych kwestiach postąpił tak, a nie inaczej.
– Pisma Heleny Majewskiej uzupełniają wizje św. Faustyny Kowalskiej. Są elementem, dzięki któremu objawienie orędzia Bożego Miłosierdzia jawi się nam jako pewna całość. W jej pismach jest np. odpowiedź na pytanie, dlaczego ks. Michał Sopoćko wybiera konkretne sześć osób do nowo powstającego zgromadzenia. Albo, gdy ucieka z Wilna w czasie wojny i się ukrywa przez 40 miesięcy w Czarnym Borze, to te sześć uczennic oddaje pod duchową opiekę właśnie siostrze Helenie Majewskiej do Pryciun, aby tam przeszły pierwszą formację zakonną – tłumaczy redaktor dzienniczka, podkreślając, że wiele decyzji ks. Michała Sopoćki wynikało z prywatnych objawień Majewskiej.
Z pism Heleny Majewskiej dowiadujemy się, że Jezus powiedział jej, iż ma być w ukryciu i nie przesłaniać swoją osobą s. Faustyny. Dopiero teraz – wiele lat po jej śmierci, gdy kult Bożego Miłosierdzia już na całego rozwinął się w Kościele, gdy „Dzienniczek” św. Faustyny Kowalskiej jest tłumaczony na wiele języków świata i gdy wydane zostały dzienniki bł. Michała Sopoćki – jej doświadczenia są wydobyte z ukrycia. Z daniem kapłana, teraz jest na to odpowiedni czas.
– Wydaje się, że Faustyna swoje dzieło skończyła. Jest już kanonizowana, mamy ogłoszony Rok Miłosierdzia, w 2016 roku w Krakowie odbędzie się w Krakowie Kongres Miłosierdzia, a są pogłoski, że w tym czasie Faustyna może być ogłoszona doktorem Kościoła – rozważa ks. Damazyn, podkreślając, że zbadanie pism Heleny Majewskiej ukazuje, iż całe dzieło przekazania orędzia o Miłosierdziu jest dokładnie zaplanowane. Po śmierci s. Faustyny Bóg przygotował inną osobę, którą powołał do pośrednictwa z ks. Michałem Sopoćką.
Bóg pochyla się nad człowiekiem
– We wszystkich przypadkach, gdy mamy do czynienia z objawieniami, to widzimy, że Pan Jezus działa zawsze zgodnie z powołaniem człowieka. Jeśli powołuje s. Helenę ze Zgromadzenia Sióstr od Aniołów, to jej powołanie jest zgodne z charyzmatem tej wspólnoty – m.in. pomoc kapłanom. I ona jest posłana do pomocy kapłanowi w konkretnych rzeczach. Cały jej dzienniczek jest pełen wskazówek typu – to popraw, tamto zmień, tym się nie przejmuj – a wszystkie są skierowane do kapłana – opowiada ksiądz.
Ludzie, którzy zapoznali się z dziennikiem Heleny Majewskiej są zachwyceni takim delikatnym prowadzeniem Pana Boga. Jezus tłumaczy ważne teologicznie sprawy w sposób bardzo dostępny, jak dziecku. S. Helena Majewska zapisała np. wskazówki Jezusa dotyczace odmawiania koronki do Bożego Miłosierdzia, m.in. że podczas tej modlitwy można rozważać tajemnice z życia Jezusa i Maryi, jak podczas różańca. Jest też opis, gdy Jezus porównuje każdy dzień do białej karty, którą daje człowiekowi, a ten zapisuje ją na swój sposób. Zdaniem kapłana, takie opisy pomagają ludziom w życiu duchowym. Pisma te ukazują nam, jak Bóg zniża się do człowieka. Nawet przez to, że wybiera – na pierwszy rzut oka – całkiem niepozorne osoby.
S. Rita G., delegatka Zgromadzenia Sióstr od Aniołów na Litwie cieszy się, że wydane zostały pisma Heleny Majewskiej i ma nadzieję, że wkrótce zostaną przetłumaczone na język litewski.
– Tak się wszystko pięknie składa, że właśnie u progu Roku Miłosierdzia z ukrycia jest wydobyta jeszcze jedna osoba, która przyczyniła się do krzewienia kultu u jego początku, działo się to w Wilnie i jest to osoba z naszego zgromadzenia. To właśnie przez Majewską siostry z naszej wspólnoty były zaangażowane w Wilnie do rozpowszechniania agnusków – małych obrazków Jezusa Miłosiernego i koronki do Bożego Miłosierdzia. Odczytuję to też jako wyzwanie dla nas, byśmy się jeszcze bardziej uświęcały i były gorliwymi apostołami czynów miłosierdzia – rozważa s. Rita.
Teresa Worobiej „Rota”
Preludium przed wielkim dziełem św. Faustyny
Mówiąc o Miłosierdziu najczęściej mówimy o św. Faustynie i jej widzeniach. Tymczasem źródła podają, że nie ona jedna miała tego rodzaju widzenia. W XIII wieku podobne wizje miała św. Gertruda. Dla niej też podobną koronkę podyktował Pan Jezus. Widzenia miała także jedna siostra zakonna z Włoch i jedna z Hiszpanii, która miała stygmaty i której Jezus pokazał nawet piekło. W latach 1673-1689 widzenie miała też siostra Małgorzata Alacoque, której Pan Jezus powiedział, że pragnie nabożeństwa pierwszych piątków miesiąca, podczas których byłoby czczone Jego Przenajświętsze Serce. W XIX wieku Bóg powołuje poznaniankę bł. Marię Karłowską, która głosi miłosierdzie czynu. Zajmowała się dziewczynami upadłymi, dawała im dom, pracę i pożywienie, uczyła zawodu, pomagała im wyjść na prostą. Powstaje zgromadzenie sióstr pasterek. Nie ma słowa „Miłosierdzie”, ale ich praca polegała na uczynkach miłosierdzia. W XX wieku zaczyna się wszystko tak naprawdę we Włoszech. Zakonnica ze Zgromadzenia Sióstr Wizytek jest bardzo mocno zanurzona w kulcie Najświętszego Serca Pana Jezusa. Ma widzenia Jezusa, który każe jej spisywać to, co do niej mówi. Nazywa ją bardzo ładnie – Beniaminką, małą sekretarką, czasami apostołką. Pojawia się też prośba: „Chcę abyś się poświęciła mojemu sercu Najświętszemu dla ratowania biednych grzeszników. Mówię ci o tym, aby wielu przez ciebie dowiedziało się o tym. Ufność jest kluczem otwierającym skarby mojego Miłosierdzia”. Jeszcze nikt nie wie o Faustynie, o Wilnie, o Polsce, bo jej w ogóle nie ma na mapach świata. A Jezus już zaczyna mówić o swojej miłości, która ma otrzymać przydomek miłosiernej. Z kolei mniej więcej w tym samy czasie w Hiszpanii żyje s. Józefa Menendez ze Zgromadzenia Sióstr Najświętszego Serca Jezusowego. Zaczyna słyszeć głos Jezusa, że przygotowuje dzieło Miłosierdzia. Każde tego rodzaju wydarzenie było zauważone przez Kościół i bardzo dobrze zbadane. Ze strony Boga był to taki mały wstęp, niczym preludium przed wielkim dziełem, jakie dokonało się poprzez św. Faustynę Kowalską.
Helena Majewska
urodziła się jako córka Władysława i Marii z domu Grzelak, 10 kwietnia 1902 roku na Podolu, we wsi Kuryłowce. Pochodziła z polskiej rodziny, która kultywowała patriotyczne tradycje. Od dzieciństwa rodzice wpajali jej wielkie umiłowanie Ojczyzny. Od najmłodszych lat uczona była także szacunku do wiary jako fundamentu swej tożsamości, ale i podstawy ludzkiej egzystencji. Ojciec przez długie lata pracował w Szkole Rzemieślniczej na Podolu jako nauczyciel. Mama była krawcową. Helena miała dwóch braci – starszy Bolesław i młodszy Kazimierz. Starszy zginął w wieku 24 lat podczas I wojny światowej. Rodzina Majewskich, wskutek różnych zawirowań, musiała kilkakrotnie zmieniać miejsce zamieszkania. Helena źle znosiła przeprowadzki. W gimnazjum na Podolu ukończyła cztery klasy, a szkołę zawodową już w Wilnie, gdzie zamieszkała z rodziną w maju przed 1928 rokiem. Tutaj też poznała i wstąpiła do Zgromadzenia Sióstr od Aniołów. Śluby wieczyste złożyła 2 października 1941 roku, uroczystość z racji na wojnę, miała charakter dyskretny, bez udziału wiernych. W połowie kwietnia 1940 roku zgłosiła się do ks. Michała Sopoćki w sprawie objawień nt. Miłosierdzia Bożego. Współpracowała z nim w zakładaniu nowego zgromadzenia. Po wojnie, s. Helena, wraz z kilkoma innymi siostrami, nie skorzystała z możliwości repatriacji i pozostała w Wilnie, gdy ksiądz Sopoćko oraz siostry z nowo powstającego zgromadzenia wyjechali do Polski. W pierwszych dniach lipca 1950 roku władze sowieckie aresztowały Helenę Majewską, która pracowała wtedy jako sekretarka w szkole na Antokolu. Oskarżono ją o działania antysowieckie. (Siostry od Aniołów w Pryciunach ukrywały księdza jezuitę, za co zostały aresztowane.) Skazano na 5 lat zesłania do obozu karnego w Dolince na stepach Karagandy. Przebywała tam w latach 1951-1956, potem powróciła do Wilna. O ostatnich latach jej życia ks. Michał Sopoćko napisał: „Śp. Helena Majewska umarła nagle. W dniu śmierci była rano w kościele, a po powrocie zajmowała się gospodarstwem, w południe wyprasowała sobie czarną sukienkę, potem usiadła, zapytała, czy siostry odmówiły „Anioł Pański” i skonała”. Było to 5 grudnia 1967 roku w domu sióstr w Kalwarii Wileńskiej, pochowana jest na cmentarzu parafialnym na Zwierzyńcu.